Poród z perspektywy TATY

Poród z perspektywy TATY

Wiele pewnie jest artykułów na temat porodu, ciąży ale nie wiem czy ktoś tak jak ja przeżywał całą ciąże i poród. W końcu to bliźniaki. Nie będę opisywał całych przygotowań do tej ceremonii, ale jak to chyba każdy przyszły tata przeżywałem i odliczałem dni do porodu. No może pod koniec to raczej w drugą stronę, bo nasze pyszczusie chciały urodzić się za wcześnie. Szczęśliwe jednak trochę jeszcze posiedziały ;). Całość pamiętam jak przez mgłę ale dlatego, że wyrwany ze snu w niedzielę nad ranem udałem się do szpitala. Nawet nie wiem czy mnie pytano czy chce być przy porodzie czy nie. Z emocji nic nie pamiętam do momentu, kiedy ujrzałem nasze pociechy. Ale wróćmy do przygotowań.

 

Sala prywatna płatna w szpitalu – TAK czy NIE ?

Pominę sprawy przygotowania do porodu jak torba – którą każda mama ma bo po prostu nie pamiętam co w niej było. Miałem instrukcję od Natalii co ma się znaleźć i spakowaną wcześniej trzymałem w domu. Z tego co pamiętam i tak o czymś zapomniałem, ale w szpitalu był sklep z artykułami dla „świeżych” mam i kilkakrotnie go odwiedzałem. Ale wracając do spraw sali poporodowej. Z początku byłem sceptycznie nastawiony do prywatnej sali, która nie kosztowała tak mało, bo ok 300 zł za każdą dobę. Niemniej jednak jako, że to bliźniaki i żona chciała poszedłem do położnej z zapytaniem o taką salę. Niestety okazało się, że sale prywatne jednoosobowe są w remoncie i nie ma szans na takie. Nie było mowy o takiej usłudze. Co do położnej to też wcześniej byliśmy na kursie, ale niestety nie w tym szpitalu, w którym miał odbyć się poród. Szkołę rodzenia to opiszę w innym poście. Tak więc zaraz po porodzie i „cesarce” jak to w większości ciąż bliźniaczych się odbywa żona trafiła na salę pooperacyjną, gdzie nie mogłem przebywać. Dzieci zostały przewiezione na oddział neonatologiczny, gdzie miały zapewnioną opiekę. Wszystko wydawało się ok a jednak…  Natalia po takim porodzie jak i każda kobieta nie ma totalnie sił nawet wstać z łóżka. Myślałem, że będę mógł być w nocy i pomóc w zajmowaniu się dziećmi. Niestety w salach nie prywatnych młoda mama musi radzić sobie sama. Wiem, że przy jednym dziecku jest to trudne a co dopiero przy bliźniakach. Na szczęście uprosiłem położne i z początku na noce brały dzieci do siebie i tam karmiły. Jak widać jest to słabe rozwiązanie.  W tej sytuacji sala prywatna jest warta każdych pieniędzy. W końcu już od samego początku możemy być z naszymi pociechami i cieszyć się z tego cudownego towarzystwa. Jeśli więc planujecie cesarskie cięcie lub jest to ciąża bliźniacza to wydaje mi się wzięcie sali jako konieczne. Teraz nie zastanawiałbym się ani chwili i decyzja co do wybrania prywatnej sali byłaby oczywista.

Idziemy do domu

Cóż za szczęśliwy dzień, kiedy wszyscy wracacie do domu. Tak było i u nas. Oczywiście najpierw musieliśmy zaopatrzyć się w foteliki samochodowe i odpowiednie ubrania dla naszych pyszczusiów, ale to nie był żaden problem. W domu od początku warto mieć kogoś do pomocy – mam na myśli mamę, tatę, brata lub siostrę. Piszę o tym dlatego, że każde z rodziców jest po prostu wyczerpane pobytem w szpitalu ale także musi się przystosować do nowej sytuacji. Taka osoba z rodziny, może zadbać o przyziemne rzeczy jak obiady, zakupy, sprzątanie a młodzi rodzice mogą spędzać czas ze swoimi maleństwami. W domu wcześniej oczywiście udało mi się zmontować łóżeczka i wszystko prawie przygotować. Prawie bo zapomniałem np. założyć pościel i kilka małych drobiazgów. Na szczęście szybko szybko nadrobiłem.

 

Całkiem inne życie

Potem to już z górki czyli kontrole u lekarzy, pieluchy, ubrania, karmienie, spanie i tak na okrągło. Niestety chwilowo wszystkie rozrywki poszły na bok. W sumie po 1,5 roku nadal nie pamiętam kiedy ostatni raz grałem na konsoli w domu. Leży z odłączonym kablem w sypialni i czeka chyba, aż razem z Kacperkiem zagramy w Fifę 😉 Ale i tak to jak widzi się każdy uśmiech od samego początku, jest bezcenne i warte każdego poświęcenia. Dlatego nie czekając długo, postanowiliśmy zrobić sesję zdjęciową naszym maleństwom. Oczywiście nie obyło się bez stresu, bo np. martwiłem się jak takie maluszki przewieziemy do kogoś, czy czegoś nie złapią i czy się nie rozchorują. Na szczęście znaleźliśmy świetną osobę, która do nas przyjechała a sesja przebiegła wręcz idealnie. Co do obowiązków to owszem doszło mnóstwo i każdemu chyba tacie dochodzi ;). A co dopiero tacie bliźniaków ? … My z żoną jak karmimy butelką to ja jedno, żona drugie. Jak usypiamy to ja jedno na rękach, Natalia drugie i tak prawie z każdą czynnością. Ale tak jak pisałem dla mnie jest to największe szczęście móc patrzeć na uśmiech synka i córki.

 

*wszystkie zdjęcia w tym artykule są własnością portalu pyszczusie.pl i nie mogą być kopiowane bez zgody 

Share